Jakiś czas temu przez sto dni szukałam szczęścia…w każdej rzeczy ,w każdej napotkanej osobie, w każdym-nawet pechowym- dniu…
Czy mi się udało? Celem nie było znalezienie szczęścia,celem była nauka dostrzegania tych krótkich i szczęśliwych chwil zwłaszcza gdy czas i nastrój temu nie sprzyja.
Wiem na pewno,że szczęście to podróże-zarówno te małe jak i te duże. Jestem szczęśliwa mogąc podróżować, mogąc cieszyć oczy pięknymi miejscami a żołądek odmiennymi od schabowego i mielonego przysmakami. Cieszy mnie również mentalność ludzi których poznaję bo…jest tak inna od naszej.
Pokazuje, że nie ma jedynego słusznego sposobu na życie..bowiem jedyny słuszny to ten,który jest zgodny z moim sercem.
Gdy piszę ten post – z plaży na słonecznej i ciepłej Lefkadzie – w tej krótkiej chwili jestem szczęśliwa… pomimo że chwilowo jest byle jak, pomimo trawiącej tęsknoty za dziećmi,za własnym łóżkiem, za „moim” światem….
Paradoksalnie myślę sobie, że to na co bardzo czekamy często rozmija się w zderzeniu z rzeczywistością a to, co czasem wydarza się niespodziewanie i … niekoniecznie jest super -poniewczasie okazuje się punktem zwrotnym.
Życzę Wam wielu podróży-tych dosłownych i tych w przenośni…
W głąb siebie, w głąb świata, ku realizacji najskrytszych marzeń i posyłam mnóstwo słonka🤗
Fajnie napisane Aneta. Dobrze, że są ludzie, którzy potrafią ubrać w słowa to co innym tylko kołacze się gdzieś po głowie.
Po mojej głowie tyle się kołacze…tylko tak często brak odwagi by o tym pisać
Dziękuję tym bardziej za komentarz
Pozdrawiam😘